Data publikacji: 2020-04-30
Oryginalny tytuł wiadomości prasowej: Oszczędności są, ale wystarczą na krótko. Komentarz R. Majkowskiego
Kategoria: BIZNES, Finanse
Która grupa społeczna ma oszczędności na tzw. czarną godzinę? Jak wypadają w tym zestawieniu seniorzy?
Pandemia koronawirusa stała się przyczynkiem do dyskusji o oszczędnościach Polaków. Krajowy Rejestr Długów przebadał, czy rodacy dysponują środkami na tzw. „czarną godzinę” oraz zapytał ich na jak długo wystarczą im odłożone pieniądze. Robert Majkowski, Prezes Funduszu Hipotecznego DOM podkreśla, że o potrzebie oszczędzania trzeba przypominać zawsze, nie tylko w trudnych czasach.
Według Polskiego Instytutu Ekonomicznego w sektorach, które są najbardziej narażone na turbulencje ekonomiczne spowodowane pandemią pracuje ponad 4 mln osób. Aż 78 proc. pracowników zatrudnionych w mikro i średnich przedsiębiorstwach dostaje sygnały od pracodawców, że mogą być problemy z utrzymaniem miejsc pracy. W samym marcu (dane CEIDG) działalność gospodarczą zawiesiło 48 tys. jednoosobowych działalności gospodarczych. Trudna sytuacja finansowa konsumentów, którzy obawiają się utraty pracy, już ją stracili lub musieli zawiesić działalność gospodarczą, wznowiła dyskusję na temat oszczędności Polaków. A te postanowił przebadać Krajowy Rejestr Długów.
Z badania KRD, przeprowadzonego przez IMAS International wynika, że 62 proc. Polaków ma oszczędności, które pomogą im funkcjonować na wypadek utraty pracy z powodu koronawirusa.[1] Większe oszczędności mają osoby młode i z wyższym wykształceniem, wraz z wiekiem ta poduszka finansowa maleje. Co ciekawe – kobiety biorące udział w badaniu twierdziły, że oszczędności wystarczą im do 3 miesięcy (tak odpowiedziało 45 proc. respondentek), panowie zaś deklarowali, że zgromadzone środki pozwolą im przetrwać pół roku lub dłużej. Różne wyniki można też dostrzec w zależności od miejsca zamieszkania. Osoby mieszkające na wsi są zdania, że oszczędności wystarczą im na dłużej (pół roku, rok) aniżeli te mieszkające w miastach.
Komentarz Roberta Majkowskiego, Prezesa Funduszu Hipotecznego DOM
O potrzebie oszczędzania trzeba przypominać zawsze, nie tylko w trudnych czasach
Temat oszczędzania powrócił, ponieważ w dobie koronawirusa Polacy obawiają się o swoją przyszłość. Niektóre prognozy wskazują, że wiele firm planuje zwolnienia, choć są i głosy, że po ustaniu pandemii gospodarka przyspieszy napędzana m.in. konsumpcjonizmem osób, które musiały wstrzymać się z planami zakupowymi, podróżniczymi, kulturalnymi i innymi, a po jakimś czasie wrócą do nich ze zdwojoną siłą. Dyskutując na temat oszczędności trzeba pochylić się również nad seniorami, choć akurat ich „dochody”, czyli świadczenia emerytalne nie są zagrożone. Wręcz przeciwnie, w dobie pandemii stanowią jedno z bardziej pewnych źródeł dochodów. Mimo to, nasze badania opinii potwierdzają wyniki przedstawione przez KRD – im „bardziej wiekowa” grupa społeczna, tym mniejsze oszczędności. Można byłoby powiedzieć, że seniorzy nie oszczędzają, ponieważ nie mają z czego. Należy jednak pamiętać, że oszczędności powinny być postrzegane jako pieniądze odkładane w długiej perspektywie czasu, a to oznacza, że dzisiejsi emeryci powinni odkładać je wtedy, gdy byli młodsi i czynni zawodowo.
Trzeba sięgnąć do skarpety, ale skarpeta jest pusta
Jeszcze w 2016 roku Polacy deklarowali, że nie mają zbyt wielu oszczędności i nie zamierzają oszczędzać na emeryturę. Tylko 21 proc. twierdziło, że oszczędza lub podejmuje jakiekolwiek działania z myślą o swojej emeryturze.[2] Rodacy deklarowali również, że najchętniej wypisaliby się z ZUS-u (tak twierdziło 45 proc. respondentów) i sami zaczęli myśleć o odkładaniu środków, a najlepiej gdyby – zamiast płacenia składki emerytalnej – mogli otrzymywać wyższe wynagrodzenie. Jeszcze większa liczba (aż 68 proc.) deklarowała, że zaczęłaby oszczędzać, gdyby Państwo lub pracodawca dopłacili do tego. Takie podejście jest krótkofalowe i może wyjaśniać kondycję finansową obecnych seniorów. W tej chwili, gdy sytuacja ekonomiczna świata stoi pod znakiem zapytania i często mówi się o kryzysie gospodarczym należałoby sięgnąć do skarpety, tyle, że jest ona pusta. Osoby w wieku produkcyjnym mają tę przewagę, że wciąż mogą podjąć pracę zarobkową, a seniorzy już niekoniecznie.
Skąd brać na życie?
Dodatkowym źródłem dochodu dla seniorów może być renta dożywotnia z nieruchomości lub
tzw. hipoteka odwrócona. Podobnie jak świadczenia emerytalne otrzymywane z FUS renta dożywotnia charakteryzuje się stabilnością, ponieważ pieniądze są wypłacane co miesiąc aż do śmierci seniora. Wysokość świadczeń zależy od kilku czynników: wieku i płci emeryta oraz wartości posiadanej przez niego nieruchomości. Istotą renty dożywotniej jest bowiem otrzymywanie świadczenia w zamian za przekazanie prawa własności do nieruchomości i jednoczesne zamieszkiwanie w niej (co gwarantuje tzw. służebność osobista mieszkania). W Polsce rynek ten rośnie sukcesywnie, acz powoli, ale kryzys gospodarczy, rosnące zadłużenie Państwa (które już przed pandemią nie miało pieniędzy na emerytury), odpływ zagranicznej siły roboczej chociażby z Ukrainy, rosnące ceny produktów i usług oraz pogarszająca się sytuacja finansowa gospodarstw domowych mogą przyspieszyć popularność tej usługi. Zwłaszcza, że w dobie pandemii z tych pieniędzy mogą żyć nie tylko seniorzy, ale również ich dzieci i wnuki borykające się z utratą pracy.
[1] https://krd.pl/Centrum-prasowe/Informacje-prasowe/2020/Koronawirus-pozre-nasze-oszczednosci
[2] Artykuł „Emerytalna strategia Polaków: jeśli państwo dopłaci, to może zaczniemy oszczędzać”, Gazeta Wyborcza, 14.06.2016
http://next.gazeta.pl/next/7,151003,20241612,emerytalna-strategia-polakow-jesli-panstwo-doplaci-to-moze.html#BoxPubImg
źródło: Biuro Prasowe
Załączniki:
Hashtagi: #BIZNES #Finanse