Data publikacji: 2018-11-30
Oryginalny tytuł wiadomości prasowej: Konflikt Ukrainy z Rosją. Jak reagują rynki finansowe
Kategoria: BIZNES, Finanse
Ostatnie dni pokazały nam, że coroczne zaognienie relacji pomiędzy Rosją a Ukrainą w początkach głównego sezonu grzewczego można już wpisać do kalendarzy makroekonomicznych. W tekście tym skupimy się jednak na skutkach gospodarczych.
Ostatnie dni pokazały nam, że coroczne zaognienie relacji pomiędzy Rosją a Ukrainą
w początkach głównego sezonu grzewczego można już wpisać do kalendarzy makroekonomicznych. Wschodnia granica Ukrainy i tamtejsze obwody wciąż mają nieuregulowany status i nie można wykluczyć, że aneksja Krymu nie była ostatnim krokiem Moskwy. W tekście tym skupimy się jednak na skutkach gospodarczych.
Geneza problemu
Tym razem nerwy puściły obu stronom na morzu. Nie będziemy tutaj rozstrzygać kto zawinił. Fakt jest taki, że Rosjanie ostrzelali i zajęli trzy jednostki marynarki Ukraińskiej. W ramach eskalacji napięć prezydent Ukrainy wprowadził stan wojenny, którego nie należy mylić z wojną. Takiej nie ma i zdaniem większości analityków nie będzie. Będzie natomiast kolejna próba sił. Może się okazać również, że “ochotnicy” podejmą kolejne działania.
Dlaczego to ważne?
Tym razem powodem konfliktu były zajścia w okolicach Cieśniny Kerczeńskiej. Jest to połączenie pomiędzy Morzami Azowskim i Czarnym. Co ważniejsze, był to od zawsze problematyczny region w relacjach tych państw, gdyż leżał między kontynentalną Rosją, a Krymem. Od czasu gdy Krym stał się de facto rosyjski, nie uregulowano formalnie statusu tego przejścia. Co więcej wybudowano na nim most by połączyć Krym z Rosją bez udziału drogowego Ukrainy. Cieśnina jest jedynym węzłem komunikacyjnym dla transportu morskiego ze Wschodniej uprzemysłowionej części Ukrainy na resztę świata.
Jakie konsekwencje dotychczas ma konflikt?
Ukraina po raz kolejny otrzymuje silny cios w swoją i tak nie najmocniejszą gospodarkę. Dla przypomnienia pierwsze edycja konfliktu z Rosją spowodowała bardzo poważne szkody. PKB spadało o ponad 4%, a zadłużenie państwa względem PKB wzrosło skokowo z 40% do 70%, by w szczycie dalej przekroczyć 80%. W szczytowym momencie inflacja dotarła do poziomu 60%. Efektem tak wysokiej inflacji były podnoszone stopy procentowe, które z kolei gwałtownie podnosiły koszty obsługi zadłużenia społeczeństwa. Problem w tym, że gospodarka Ukrainy jest dzisiaj w gorszej kondycji niż była wtedy.
Jak reaguje hrywna?
Nie bez znaczenia też był spadek wartości waluty. Od czasu odsunięcia od władzy Wiktora Janukowycza ukraińska waluta straciła względem złotego 60% wartości. Z czego większość w ciągu 2014 roku. Minima z tego roku nie zostały jeszcze przebite, ale od pierwszej korekty kurs wciąż pozostaje w trendzie spadkowym. Niewykluczone, że jeżeli problem będzie eskalował, szybko zobaczymy przebicie tych poziomów.
Nie tylko lokalny konflikt
Problemy Ukrainy odbijają się szerszym echem w regionie. Pieniądze lubią spokój, a tego im konflikt na Wschodzie nie oferuje. Zablokowanie szlaków morskich powoduje, że te same towary do odbiorców będą musiały trafić drożej. Odbije się to z pewnością na eksporcie Ukrainy, a tym samym imporcie państw, które to dotychczas kupowały. Problemy gospodarcze to również spadek siły nabywczej społeczeństwa. Ukraina nie jest na szczęście głównym partnerem handlowym Polski, ale to nadal bardzo duży naród sąsiadujący z nami. Nie przejdzie to zatem bez echa dla złotówki. Mówimy tutaj oczywiście o scenariuszu eskalacji konfliktu. W sytuacji, gdy będziemy mieli prężenie muskułów złotówka powinna być bezpieczna.
Maciej Przygórzewski – główny analityk Internetowykantor.pl
źródło: Biuro Prasowe
Załączniki:
Hashtagi: #BIZNES #Finanse