Data publikacji: 2016-11-24
Oryginalny tytuł wiadomości prasowej: Ile warte jest słowo dłużnika?
Kategoria: BIZNES, Finanse
"Zapłacę, daję swoje słowo…" – to zdanie bardzo często słyszą wierzyciele i windykatorzy. O to, ile jest ono warte, pytamy Annę Gąsiorowską, windykatora z ponad 20-letnim stażem i trenera negocjacji windykacyjnej.
"Zapłacę, daję swoje słowo…" – to zdanie bardzo często słyszą wierzyciele i windykatorzy. O to, ile jest ono warte, pytamy Annę Gąsiorowską, windykatora z ponad 20-letnim stażem i trenera negocjacji windykacyjnej.
Czy często dłużnicy "dają słowo", że zapłacą?
Anna Gąsiorowska: Bardzo często. Może nie zawsze używają tej formy, ale słyszę, że "obiecują", "przyrzekają", zapewniają, że przeleją "na bank", "na sto milionów procent".
Jak Pani wtedy reaguje?
Anna Gąsiorowska: Gdy ja odzyskuję dług, to najczęściej taki dłużnik wcześniej albo unikał kontaktu z wierzycielem, albo wielokrotnie łamał dane już słowo. Z różnych powodów. Niekiedy to efekt błędów w negocjacjach windykacyjnych, popełnianych przez wierzyciele, a niekiedy – strategia dłużnika, który tym postępowaniem chciał zyskać na czasie, odwlec moment zapłaty. W pracy negocjatora słowa są bardzo ważne – niektórych trzeba unikać, inne podkreślać. Jednak słowa, choć tak istotne, same nie znaczą nic – za nimi muszą iść czyny.
Na początku jednak zawsze było i jest do dziś słowo…
Anna Gąsiorowska: Od czasów biblijnych to się nie zmieniło. Gdy Bóg powiedział: "Niech stanie się światłość", to ją także stworzył, a nie tylko powiedział, żeby się stała. Podobnie jest w każdym aspekcie naszego życia, nie tylko w windykacji. Jeśli mówimy, że kogoś kochamy, to chcemy to także pokazać. Nie mam tu na myśli pluszowych misiów, kartek na walentynki, ale takie codzienne dowody miłości, jak choćby wsparcie w trudnych chwilach czy wysłuchanie narzekań na swojego szefa. W windykacji za słowem muszą iść pieniądze.
"Daję słowo, że za miesiąc zapłacę" – to wystarczy?
Anna Gąsiorowska: Dlaczego dopiero za miesiąc? Kiedy Pan otrzymuje wypłatę? Ile Pan może przelać dziś czy do końca tygodnia?
"Za miesiąc, bo dopiero wtedy będę miał wypłatę" – przejdzie?
Anna Gąsiorowska: To oznacza, że wypłatę miał pan wczoraj lub dziś rano. Czyli może Pan zapłacić od razu. Słowa w windykacji mają podwójne znaczenie – trzeba je wypowiedzieć, ale też trzeba dokładnie ich słuchać. Negocjacje windykacyjne polegają na dialogu, nie na monologu. Wspólnie dochodzimy do konkluzji. Jednak by się tak stało, obie strony muszą siebie uważnie słuchać. Dodatkowo windykator musi także być czujny, wyłapywać różne aspekty rozmowy, tak jak z tą zapłatą za miesiąc.
Jednak taki dłużnik mógł już popłacić rachunki, a z następnej wypłaty odda całość.
Anna Gąsiorowska: Zdaję sobie sprawę, że trzeba niekiedy trochę czasu, by zorganizować
pieniądze na spłatę długu, że nie da się tego zrobić natychmiast (choć i takie windykacje przeprowadzam). Jednak jeśli dłużnik rozmawia ze mną szczerze, nie gra na czas, nie kłamie, takie negocjacje zakończą się sukcesem, czyli szybką spłatą długu. Powiedzmy, że dług, który windykuję to 1000 złotych, a dłużnik deklaruje spłatę za miesiąc. Po dobrze przeprowadzonej rozmowie windykacyjnej wiem, że od razu może przelać 300 złotych, a jego żona dostanie wypłatę za tydzień, więc będzie mógł przelać kolejne 300 złotych. Do tego dłużnik wypłatę dostaje nie za miesiąc, a za dwa lub trzy tygodnie. I tak z zadeklarowanej spłaty za miesiąc, mamy spłaconą ponad połowę długu w tydzień, a w ciągu kolejnego tygodnia – resztę.
"Jeśli dłużnik nie kłamie" – trudno to stwierdzić w rozmowie telefonicznej.
Anna Gąsiorowska: Łatwiejsze niż Pan myśli, prowadzę nawet szkolenia z tego zakresu. Właściwie, by się tego dowiedzieć, musimy spełnić trzy warunki. Pierwszy to uważne słuchanie i robienie notatek w trakcie rozmowy z dłużnikiem, drugi to trzymanie się faktów, a trzeci to wiedza, jakie są oznaki kłamstwa i jak na nie reagować.
A co jeśli dłużnik nie dotrzymuje słowa?
Anna Gąsiorowska: Najpierw zastanówmy się, dlaczego. Czy mamy do czynienia z notorycznym kłamcą, czy może z osobą zastraszoną przez innych wierzycieli, który dla świętego spokoju zgadza się na wszystko, bo uważa, że nie ma innego wyjścia, czy może to my popełniliśmy błędy w negocjacjach windykacyjnych i to my zmusiliśmy go do kłamstwa.
Jak sobie radzić ze złamanym słowem?
Anna Gąsiorowska: Jak już ustalimy przyczyny, musimy podjąć odpowiednie kroki. Na notorycznego kłamcę zadziała na pewno sztywne trzymanie się faktów i częste mówienie "Sprawdzam". Mówi, że zrobił przelew? Niech powie o której to zrobił, z jakiego banku, niech podeśle potwierdzenie. Gdy mamy do czynienia z dłużnikiem, który zgadza się na wszystko – musimy sprawić, by nam zaufał, by miał pewność, że dla nas jego słowo, deklaracje są ważne.
Jakby Pani podsumowała naszą rozmowę?
Anna Gąsiorowska: Pamiętajmy o potędze danego słowa. Nie bójmy się mówić w trakcie negocjacji windykacyjnych, ale także nauczmy się słuchać. Ponadto ważne jest, by za słowami, szły także czyny.
źródło: Biuro Prasowe
Załączniki:
Hashtagi: #BIZNES #Finanse